poniedziałek, 4 lipca 2011

Słów kilka na temat kredytów

Słów kilka na temat kredytów

Autorem artykułu jest Agnieszka Bartoszewska



Kredyty i reklamy na ich temat atakują nas ze wszystkich stron... co o tym myśleć?

Każdego dnia, gdy włączymy telewizje, zasypują nas miliony reklam. Jako potencjalni klienci mamy okazję napatrzeć się na reklamy czekolad, samochodów, piwa, wędlin, wszystkiego co możliwe. Jednak ostatnio w mediach królują kredyty gotówkowe. Średnio co trzecia reklama dotyczy właśnie kredytów i ofert banków. Sposobów na zyskanie uwagi i zaufania klienta można wymieniać bez liku. Od chociażby prezentowania kredytu jak mięcha na tacce, aż po kaskaderskie wyczyny kredytobiorców jednego z banków, w którym nawet ładnie pakują pieniądze. Nawet na ulicy, gdzie teoretycznie powinniśmy być uchronieni od reklam, i tak zostaniemy zasypani ulotkami na temat pożyczek pieniędzy.

Dla jednych ciągłe trąbienie na każdym kroku na temat ofert banków jest uciążliwe, a dla drugich to wielka szansa, a dla trzecich to zgubne mydlenie oczu.

Zacznijmy od tych ostatnich. Osoby, które są bardzo podatne na psychologiczne chwyty reklamy, np. takie, że pożyczka będzie dostarczona do domu, mogą niestety popaść w wielkie kłopoty. Często te osoby myślą, że pod hasłem tanie kredyty kryją się tylko same zalety, oczywiście zalet jest sporo, ale są również zobowiązania. Zdarza się, że osoba nie zdaje sobie sprawy z powagi sytuacji i może sprawiać wrażenie, iż myśli że dano jej pieniądze i że oddanie pożyczki to pestka i że spłaca się równie szybko, jak się pożycza. Niestety w wielu wypadkach osoby, które nierozważnie podjęły kredyt mają później ogromne problemy ze spłatą, wpadają w długi, a potem twierdzą, że te całe kredyty to mydlenie oczu, a nie ich błąd.

Co do osób, które w kredytach widzą swoją szansę to sytuacja jest prosta. Dzięki reklamom potencjalni kredytobiorcy mogą dowiedzieć się mniej więcej jak wyglądają najlepsze oferty banków, do którego z nich udać się po dokładne informacje i co zrobić, by zacząć spełniać swoje marzenia. Często ludzie, którzy nie mają środków na rozkręcenie własnej działalności czy kupno mieszkania właśnie dzięki reklamom kredytów mogą wpaść na rozwiązanie swoich problemów i wykorzystać szansę.

Liczba przedstawicieli pierwszej grupy, czyli osób, dla których reklamy o kredytach są uciążliwa jest chyba największa. Problem w tym, że w sumie ciężko określić co tak naprawdę im przeszkadza. Prawdopodobnie ich negatywne nastawienie do tego typu reklam wynika z braku zaufania i małej wiedzy na temat kredytów.

A jakie jest Twoje zdanie na temat reklam o kredytach?

---

Kredyty


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Który kredyt jest najlepszy?

Który kredyt jest najlepszy?

Autorem artykułu jest Krzysztof Lis



To ważne pytanie, najważniejsze przy szukaniu właściwego kredytu na zakup domu czy mieszkania. Ale co to znaczy "najlepszy kredyt"?
Klamka zapadła. Bierzemy kredyt. Nie mamy innej możliwości sfinansowania budowy domu czy kupna mieszkania. Musimy zaciągnąć kredyt hipoteczny. Zaczynamy więc szukać odpowiedniej dla nas oferty. Chcemy znaleźć najlepszy kredyt. Ale co to właściwie znaczy? Który kredyt jest najlepszy?

Pierwsza myśl, która przychodzi do głowy, stawia znak równości między "najlepszy" a "najtańszy". Bo może się przecież wydawać, że najlepszy kredyt to ten, który ma najniższe oprocentowanie. Jeśli mamy już nieco doświadczenia w przeglądaniu ofert, szukamy kredytu o najniższym całkowitym koszcie, w który wchodzi oprocentowanie, ale i prowizja za udzielenie kredytu, opłata za rozpatrzenie wniosku. Czasem, w przypadku kredytów walutowych, uwzględniamy w to nawet spread walutowy.

Niestety, tak wybrany kredyt na dom lub mieszkanie wcale nie musi być najkorzystniejszy! Nie musi być najlepszy... Dlaczego?

W zależności od naszej sytuacji, może nam zależeć na czymś zupełnie innym niż minimalny koszt kredytu. Możemy szukać kredytu, który:
* ma najniższą opłatę za przewalutowanie części pozostałej do spłaty, bo spodziewamy się takiej konieczności,
* zdolność kredytową określa również przy uwzględnieniu naszych dochodów z umów-zlecenia, albo innych źródeł dochodu,
* daje najdłuższy okres kredytowania, co pozwala dość łatwo obniżyć wysokość miesięcznej raty,
* daje możliwość przeznaczenia części środków na coś innego niż budowa domu, na przykład na jego wyposażenie,
* ma minimalną prowizję za wcześniejszą spłatę -- przydatne, gdy spodziewamy się zastrzyku gotówki na przykład po sprzedaży mieszkania, w którym mieszkamy.

Jeśli jesteśmy młodym małżeństwem, szukamy kredytu o najniższej racie. To nie zawsze będzie kredyt, który ma najniższe oprocentowanie, może to być równie dobrze kredyt o najdłuższym okresie kredytowania! Jeśli zarabiamy dobrze, ale raczej poza naszym głównym miejscem pracy, chcemy mieć wliczane do zdolności kredytowej wszystkie nasze dochody. Jeśli nie mamy własnego wkładu, chcemy mieć jak najwyższą kwotę kredytu, aby móc sfinansować cały dom pieniędzmi pożyczonymi z banku. I tak dalej, i tak dalej.

Niestety, na naszym rynku bankowym jest tak dużo ofert kredytów hipotecznych, że łatwo porównać się ich nie da. Niekiedy jest nawet trudno określić nasze priorytety, czyli ustalić, na którym z parametrów kredytu nam najbardziej zależy... Warto czasem skorzystać z pomocy eksperta, choćby niezależnego doradcy finansowego. On pomoże nam przeanalizować naszą aktualną i przyszłą sytuację finansową (nie każdy na przykład zdaje sobie sprawę z kosztów edukacji własnego dziecka, które będzie musiał ponieść za kilkanaście lat) i dobrać najlepsze rozwiązanie.
---

Krzysztof Lis


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Z leasingiem łatwiej

Z leasingiem łatwiej

Autorem artykułu jest Piotr Wyciślok



Wybieram leasing, bo prościej i taniej.
Co tak naprawdę decyduje o wyborze leasingu w miejsce kredytu? Wraz z korzyściami czysto finansowymi wielu przedsiębiorców bierze pod uwagę również uproszczone procedury. Osiągamy to dzięki temu, iż leasingowany środek trwały przez cały okres finansowani...
leasing%7E0
Wybieram leasing bo prościej i taniej
Co tak naprawdę decyduje o wyborze leasingu w miejsce kredytu? Wraz z korzyściami czysto finansowymi wielu przedsiębiorców bierze pod uwagę również uproszczone procedury. Osiągamy to dzięki temu, iż leasingowany środek trwały przez cały okres finansowania jest własnością firmy leasingowej, może więc ona pozwolić sobie na stawianie mniejszych wymogów niż bank, który udziela kredytu. I tak na przykład umowę leasingową można podpisać, składając znacznie mniej dokumentów oraz dysponując niższym wkładem własnym. W tej chwili istnieją poważne firmy, u których wystarczy dysponować 1 proc. wartości przedmiotu, gdy w tym samym czasie banki nie rzadko wymagają pierwszej wpłaty w wysokości nawet 25 procent i dodatkowo mocniejszych zabezpieczeń. Ale nie tylko to. W odróżnieniu od banku, który tylko pożycza pieniądze i przyjmuje raty, firma leasingową dodatkowo zapewnia wiele dodatkowych usług. Zwłaszcza jest to dobrze widoczne gdy chodzi oleasing samochodu. Wymieńmy tu : przedsiębiorca nie rejestruje auta, nie opłaca składek ubezpieczeniowych, ponieważ robi to za niego właściciel pojazdu, czyli leasingodawca. Dzięki dużej skali swojej działalności, firma leasingowa może negocjować korzystne warunki umów np. z dilerami czy zniżki w firmach ubezpieczeniowych itp. Sednem jest, że te zniżki są przenoszone na użytkownika auta.

Ostrożnie z porównaniem kosztów leasingu.
Firmy zbyt często porównują oferty leasingu tylko na podstawie nominalnego kosztu finansowania. Niestety ta metoda zazwyczaj prowadzi jednak do niepoprawnych wyników. By dokładnie porównać oferty, trzeba wziąć pod uwagę także pozostałe koszty no i prowizje, zwykle nieuwzględniane przy wyliczeniu sumy opłat. Są to m.in. prowizje: za uruchomienie umowy, opłaty przygotowawcze, itp. Zresztą całkiem analogiczna sytuacja jest przy porównywaniu leasingu z kredytem.

Środki unijne
Dobra wiadomość. Leasing jako forma finansowania inwestycji jest uwzględniony w większości programów operacyjnych w ramach funduszy Unii Europejskiej na lata 2007 - 2013. Tak więc przedsiębiorca może wystąpić o dofinansowanie do rat leasingu. Dofinansowaniu będą podlegały kapitałowe części zapłaconych rat leasingowych. O dofinansowanie można się starać niezależnie od rodzaju wybranego leasingu bądź to finansowego, bądź to operacyjnego.

---

Leasing na samochód? - eSpedytor pomoże.


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Kredyty hipoteczne drożeją

Kredyty hipoteczne drożeją

Autorem artykułu jest Ola Kowalska



Marże kredytów hipotecznych idą w górę, jest to jeden z powodów, dla których Polacy w ostatnich miesiącach coraz rzadziej decydują się na "mieszkanie na kredyt".

Banki w Polsce pobierają bardzo wysokie marże od kredytów hipotecznych. Jak wysokie? Są to stawki dwukrotnie wyższe niż w krajach Europy Zachodniej. Nie zanosi się także, by koszty te miały szybko zmaleć.

Zadłużonych Polaków przybywa, a znaczna część wszystkich kredytów, które biorą, to pożyczki zaciągnięte na zakup mieszkania. Kredyt hipoteczny cieszy się niezwykłą popularnością, z czego z kolei zadowolone są banki zarabiające krocie na prowizjach. Jednak co jest radością dla tych drugich, niekoniecznie uraduje pierwszych – raty kredytów hipotecznych znacznie wzrosły (nawet o 2 procent), co mocno uderza w każdego właściciela kredytu hipotecznego. Skąd te wzrosty?

Podwyżki tłumaczone są przez banki wzrostem rynkowej stawki ceny pieniądza (WIBOR), która wpływa na cenę kredytu (wzrost oprocentowania). Stąd ciężka sytuacja pożyczkobiorców. Jednak ta mogłaby się zmienić, gdyby banki zrezygnowały z wysokiej marży, której nie dorównuje żaden kraj Europy Zachodniej. W Niemczech i we Francji średnia marża dla kredytu hipotecznego to 0,35 procent, zaś w Polsce 1,1 procenta. Oznacza to dla banku znaczne wpływy z kwot, które wpłacają klienci, zaś dla klientów kilkadziesiąt złotych więcej do spłaty miesięcznej raty kredytu.

Przyczynę tak znacznej różnicy w wysokości marży w Polsce może wyjaśnić porównanie liczby udzielanych kredytów hipotecznych. Mimo wciąż narastającego zainteresowania kredytami hipotecznymi w Polsce hipotekę ma znacznie mniej osób niż za granicą. Ponadto istnieje także większe ryzyko, co do spłaty tak dużego kredytu, gdyż nasze pensje są niższe. Z tego też powodu marże mogą pójść ponownie w górę: coraz więcej kredytów udzielonych w przyszłości będzie należało do grupy kredytów niespłacanych w terminie. A osób mających problemy ze spłatą kredytu przybywa równie szybko, co osób posiadających kredyt hipoteczny.

Nadzieją na zmniejszenie wysokości marży banku mogą być nowe instytucje finansowe pojawiające się w Polsce. A dzięki zwiększonej konkurencji banki będą musiały stać się bardziej przyjazne klientom. Miejmy nadzieję, że tak się naprawdę stanie i kredyt będzie mniej obciążał kieszeń przeciętnego Polaka.

---

tanie kredyty


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Czy warto brać kredyt w japońskich jenach (JPY)?

Czy warto brać kredyt w japońskich jenach (JPY)?

Autorem artykułu jest Krzysztof Lis



Od niedawna na polskim rynku bankowym można zdobyć kredyt w japońskich jenach. Na pierwszy rzut oka zdaje się on być ciekawą alternatywą dla innych kredytów walutowych. Nawet dla kredytu w frankach szwajcarskich (CHF). Czy rzeczywiście warto?
Przed wzięciem kredytu, każdy kredytobiorca długo się zastanawia i stara znaleźć najlepsze rozwiązanie dla siebie. Najlepszy kredyt to w większości wypadków kredyt najtańszy, ten o najniższej racie, choć rzecz jasna nie zawsze. Kierując się takim kryterium najpierw szukamy kredytów w zagranicznych walutach. A gdy już rozglądamy się w tej grupie kredytów, prędzej czy później możemy trafić na kredyt w japońskich jenach (JPY), który od niedawna jest dostępny w Polsce. I na pierwszy rzut oka ten kredyt wydaje się być lepszym od wielu innych.

Zalety kredytu w jenach japońskich są niezaprzeczalne.

* Stopy procentowe w Japonii są znacznie niższe niż w Europie (0,5% w porównaniu do 2,75% w Szwajcarii). To daje szansę na zaciągnięcie kredytu o niższym oprocentowaniu niż w CHF.
* Wartość tej waluty w ciągu ostatnich pięciu lat spadła o 40%, ze względu m.in. na recesję gospodarczą. W tym samym czasie wartości walut europejskich spadły o ok. 25%. Na samym tym spadku wartości waluty kredytobiorca mógłby sporo oszczędzić. Zmiana kursów oznacza zmianę wielkości kredytu pozostałego do spłaty.

Niby niewiele tych zalet, ale znaczenie ich jest istotne. Według analityków serwisu AukcjeKredytowe.pl, przy kredycie na kwotę 500 000 PLN różnica wysokości raty przekracza 40%. Dla kredytu w złotówkach, miesięcznie rata wyniosłaby ok. 3 500 PLN, podczas gdy dla kredytu w JPY jedynie ok. 2 000 PLN. To wszystko przy założeniu, że kredyt bierzemy na 30 lat a spread walutowy wyniesie ok. 5%.

Oczywiście, tam gdzie są zalety, tam są i wady. Kredyt w jenach oczywiście nie jest go pozbawiony.

* Z naszego punktu widzenia gospodarka japońska jest poniekąd egzotyczna. Od naszej różni ją znacznie profil działalności ale i mentalność japońskich biznesmenów. Mamy z tym krajem stosunkowo mało powiązań handlowych, w końcu jesteśmy od niego mocno oddaleni geograficznie. Te wszystkie czynniki sprawiają, że trudno jest prognozować, jak w przyszłości będą się tam kształtować stopy procentowe. I jak będzie sobie radzić gospodarka a wraz z nią -- waluta. Może się więc okazać, że stopy procentowe albo kurs waluty mocno się zmienią, co spowoduje wzrost kosztów kredytu.
* Nie jest też łatwo handlować jenami na rynku międzybankowym. Z tego względu taki kredyt będzie obciążony wyższą prowizją bankową, niż inne.

Czy warto brać kredyt w jenach japońskich? Czy warto ryzykować pożyczkę w egzotycznej walucie, dla oszczędzenia 40% raty? Na to pytanie każdy z kredytobiorców musi sobie sam odpowiedzieć!



---

Budownictwo


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl