czwartek, 10 listopada 2011

Spread walutowy – jak banki ustalają tabele kursów walutowych

Spread walutowy – jak banki ustalają tabele kursów walutowych

Autorem artykułu jest anmon



Spread walutowy, czyli różnica pomiędzy kursem kupna i sprzedaży danej waluty przysparza wielu zmartwień szczególnie kredytobiorcom posiadającym zobowiązania wobec banku zaciągnięte w walutach obcych.

Największy problem tkwi w tym, że klienci spłacając comiesięczne raty kredytu walutowego muszą zakupić od banku franki szwajcarskie czy euro po takim kursie, jaki został opublikowany w tabelach kursowych danego banku. Niestety praktyka pokazuje, że są to wartości bardzo zawyżone i to nie tylko względem kursów walutowych NBP, ale również względem kursów obowiązujących na rynku międzybankowym. Właśnie tam, a nie w NBP, banki zaopatrują się w walutę. Zainteresowani wiedzą, że na niekorzystnym spreadzie walutowym można stracić nawet kilkanaście tysięcy w całym okresie spłaty kredytu walutowego.

Mechanizm konstruowania tabel kursowych pozostaje jak dotychczas tajemnicą banków. Wiele wskazuje na to, że ustalają one widełki kursowe w zależności od swoich bieżących potrzeb. W przeważającej ilości umów kredytowych zawieranych pomiędzy bankiem, a klientem, nie ma odniesienia do konkretnych zasad, zgodnie z którymi ustalany jest spread walutowy. Jak na razie nie istnieją także żadne regulacje w prawie bankowym, które zmusiłyby banki do stosowania ujednoliconych zasad ustalania widełek kursowych. Jest to sytuacja szczególnie niekorzystna dla osób, które spłacając kredyty walutowe zdane są na łaskę i niełaskę banku.

Jest jednak nadzieja, że sytuacja ta ulegnie zmianie, a raty kredytów będą niższe. Resort Gospodarki przygotował już projekt, który może całkowicie zlikwidować problem zawyżonych spreadów bankowych. Zgodnie z przygotowanymi przepisami przy spłacaniu kolejnych rat obowiązywać miałby kurs Narodowego Banku Polskiego dotyczący danej waluty obcej. Przyjęcie projektu w niezmienionej formie całkowicie likwiduje zawyżony spread walutowy i oznacza dla banków utratę nawet do 1,5 mld złotych rocznie. Tak szacuje Ministerstwo Gospodarki

---

Więcej moich artykułów w kategorii Finanse znajdziesz na www.finansomania.net


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Gdy brakuje do pierwszego...

Gdy brakuje do pierwszego...

Autorem artykułu jest kubarefer



Problemy finansowe to domena większości polskich rodzin. Wiele z nich ma kłopoty z dopięciem domowego budżetu między poczatkiem a końcem miesiąca. Reklamy telewizyjne przekonują nas, że kredyty gotówkowe mogą być rozwiązaniem tego problemu. Udowadniamy, że tak wcale nie jest.

Kredyty gotówkowe znane są głównie z wysokiego oprocentowania, opłat dodatkowych i łatwej dostępności dla osób mało zarabiających. Choć dla jednych te aspekty mogą być zaletami, według nas to jego podstawowe wady.

Gdy brakuje nam gotówki i dopiero za kilka dni spodziewamy się przelewu z pracy, często na myśl przychodzi nam szybki kredyt gotówkowy, który mamy w planach spłacić właśnie za kilka dni lub 1-2 tygodnie. Taki kredyt, choć wysoko oprocentowany nie powinien przecież wygenerować strasznie dużych kosztów przez te kilka lub kilkanaście dni, prawda?

Otóż okazuje się, że szybkie kredyty gotówkowe to nie tylko wysokie oprocentowanie, ale także opłaty pobierane przez bank lub instytucję udzielająca kredytu (bo kredytów gotówkowych udzielają także firmy prywatne). Opłaty od kredytów mogą nawet przewyższać samo oprocentowanie kredytu (które w przypadku pożyczek w gotówce i tak jest niesamowicie wysokie).

Jak powinniśmy zatem przetrwać do pierwszego, by uniknąć wysokich opłat lub wogóle nie zaciągając pożyczki w banku? Otóż wcale nie jest to sprawa łatwa. Jednak z pewnością wygodniejszym i tańszym rozwiązaniem jest udanie się do znajomych lub rodziny. Oprocentowanie kredytu udzielonego przez siostrę lub matkę będzie w 99% znacznie niższe, niż to udzielane przez bank lub brokera.

A poważnie podchodząc do sprawy, chyba warto przytoczyć mądrość życiową Rockerfellera, który za najważniejszą zasadę w swoim życiu uznawał odkładanie na konto oszczędnosciowe 10% każdej sumy, jaką w życiu zarobił. W ten sposób w chwilach kryzysu naszego budżetu możemy sięgnąć do zgromadzonych rezerw pieniężnych i nie musimy udawać się do banku, by ten ratował nas z opresji.

Zstanówmy się zatem nad rozmową z bankierem, jednak nie o kredycie gotówkowm, ale o koncie oszczędnościowym na którym będziemy mogli odłożyć kilka złotyych z kazdej wypłaty. Sumy nie muszą być wielkie, ale 10-20 złotych co miesiąc, po kilku latach zbuduje nam całkiem pokaźną sumę rezerwową, która w odpowiedniej chwili przyda nam się w życiu.

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Prowizja 0% ? Rodzina na swoim? CHF czy PLN? Jak wybrać kredyt hipoteczny.

Prowizja 0% ? Rodzina na swoim? CHF czy PLN? Jak wybrać kredyt hipoteczny.

Autorem artykułu jest KQ7



Budujesz dom czy kupujesz gotową już nieruchomość? Wiesz na co w pływa spread walutowy? Co jest akceptowalne: wyższa marża czy prowizja? Masz wkład własny? W banku skutecznie pomogą Ci.. oddać całą sumę, z nawiązką. Przeczytaj i zobacz jak wiele masz w swoich rękach.

Kredyt hipoteczny to jedna z tych usług finansowych, która prędzej, czy później nas "dopadnie". Warto zdawać sobie sprawę z wpływu pewnych składowych na to ile ostatecznie zapłacimy za nasze mieszkanie czy dom. Pomijając kwestię budowy poduszki kredytowej, która pozwala nam zarobić na kredycie, należy spojrzeć na maksymalizację korzyści z perspektywy minimalizacji kosztów. Zacznijmy od podstaw:

Co składa się na oprocentowanie hipoteki?

- benchmark, czyli stopa referencyjna (zmienna w czasie i różna dla różnych walut)

- marża

- prowizja

Zarówno marża jak i prowizja stanowią tzw. koszt nieefektywny kredytu, koszt, który można i należy minimalizować. Stopa referencyjna natomiast, jest wartością niezależną od banku, w którym zaciągamy kredyt, jest to bowiem cena pieniądza na rynku międzybankowym. Prawdę mówiąc wytłumaczeniu technicznej strony kształtowania się stóp referencyjnych, należałoby poświęcić oddzielny artykuł. Jednak na potrzeby oceny oferty kredytu hipotecznego wystarczy zrozumieć, iż nie mamy wpływu na wysokość stopy referencyjnej i w każdym banku będzie taka sama dla złotówki, euro czy franka szwajcarskiego (popularne waluty kredytów hipotecznych). Stopa referencyjna jest więc kosztem efektywnym.

Najlepiej zrozumieć to na przykładzie, dlatego sporządzam tabelę oprocentowania kredytów w 3 walutach (PLN, CHF i EUR), gdzie rozbijam oprocentowanie na wartość stopy referencyjnej i marży kredytów hipotecznych. Wartość marży jest tutaj średnią rynkową, gdyż nie miarodajnym byłoby opieranie się na ofercie konkretnego banku.

waluta stopa ref. marża oprocentowanie
PLN 4,1 0,9 5%
CHF 0,2 2,2 2,4%
EUR 1,1 1,6 2,7%

Jak widać najtańszym kredytem jest kredyt we franku szwajcarskim. Jednak czy zawsze? Nie, jeśli nie kontrolujemy sytuacji rynkowej, tak jeśli wykazujemy minimum zainteresowania kredytem.(możliwość refinansowania kredytu)

WAŻNE!

Jeśli bierzemy kredyt hipoteczny nie pod zakup gotowego domu lub mieszkania, a pod budowę, powinniśmy wybrać kredyt w złotówce. Dlaczego?

W przypadku budowy musimy nabyć określone materiały, logicznym jest, że kupujemy je wraz z postępem budowy, która nie trwa przecież tydzień, czy dwa, a znacznie dłużej. W tym czasie ceny na rynku ulegają zmianom, co uzasadnia racjonalności zakupu potrzebnych w danym momencie materiałów. Kredyt pod budowę jest więc wypłacany w transzach, np. 25%,25%,25% i 25%. To powoduje, że gdybyśmy podpisali umowę kredytową na 300 000zł we franku szwajcarskim po kursie 3.0pln (tyle ile potrzeba nam na budowę), a kurs walutowy uległ by zmianie nie otrzymalibyśmy w rzeczywistości całej sumy, a co za tym idzie nie ukończyli budowy.

Przykład:

Kredyt na 300 tys we franku po kursie 3.0pln to 100 tys. CHF kredytu. Jeśli jest wypłacany w transzach to pierwsze 25% wyniesie 25%*100tys.*3(kurs pln/chf)= 75 000 zł. Teraz kurs zmienia się niekorzystnie, np. na 2.8pln, intuicyjnie: frank tanieje.

W drugiej transzy dostaniemy więc 25%*100tys.*2.8(kurs pln/chf)=70 000zł. Czyli o 5 tysięcy mniej niż zakładaliśmy w dniu zaciągania kredytu. Mało tego jeśli kurs się nie zmieni przy wypłacie kolejnych transzy to łącznie w tym przpadku dostaniemy 75000+3*70000=285000, czyli 15 tysięcy mniej. Do budowy domu potrzebujemy jednak kapitału 300 000..

Dlatego w tym wypadku wybieramy złotówkę, by nie ryzykować, że zabraknie nam środków na budowę.

Jeśli jednak kupujemy gotowe mieszkanie, bądź dom, nie ponosimy wyżej opisanego ryzyka związanego z zakupem materiałów, a to powoduje, że ryzyko kursu walutowego staje się korzyścią, a nie zagrożeniem.

Dlaczego? Bo w perspektywie czasu dostrzegamy negatywną korelację pomiędzy poziomem stopy referencyjnej a ryzykiem walutowym. Co to oznacza? Im większe ryzyko wzrostu kursu walutowego, tym niższa stopa referencyjna, im mniejsze tym wyższa.

Dodatkowo warto zwrócić uwagę na spread walutowy. Czym jest?

Spread walutowy jest różnicą miedzy kursem sprzedaży, a kursem kupna danej waluty (kurs sprzedaży waluty w banku, podobnie jak w kantorze, jest zawsze wyższy niż kurs kupna). Spread jest dodatkowym kosztem kredytu walutowego, dlatego istotne by był jak najniższy.

Przykład

Kredyt na 300 000 w CHF. Kurs kupna: 2.80, kurs sprzedaży:2.95. To powoduje, że biorąc kredyt we franku niejako nabywamy franki po 2.80 czyli bierzemy 300 000 pln / 2.80(pln/chf)=107 143CHF. Raty natomiast spłacamy już po kursie sprzedaży. Dlatego, gdyby tego samego dnia spłacić kredyt, oddalibyśmy (300 000/2.80)*2.95= 316 07zł, co daje nam koszt spreadu walutowego na poziomie 316 000-300 000= 16 000. Jestem przkonany, że każdy z nas znalazłby lepsze przeznaczenie dla tych pieniędzy, niż oddanie ich do banku.

Wkład własny

Wiele banków wymaga wkładu własnego. Generalnie relacja jest następujaca: większy wkład własny, to niższe oprocentowanie, a co za tym idzie tańszy kredyt. Tak, to fakt, ale banki mają pewne progi, przy których oprocentowanie spada. Jeśli dysponujemy wkładem własnym na poziomie 40 tys i dostajemy takie samo oprocentowanie jak w sytuacji gdybyśmy mieli 30 000 wkładu własnego, to jasno dowodzi, że obydwie te kwoty mieszczą się w tym samym progu. I jeśli chcemy spłacić ten kredyt wcześniej (czyt. poduszka kredytowa) to rozsądniej zachować te 10tys., które nie robi różnicy i ulokować tak, by dla nas zarabiało. To realne pieniądze w portfelu, które zyskujemy tylko dzięki rozsadnej decyzji.

Prowizja

Popularne kryterium nieświadomych klientów. Najlepiej oczywiście, gdy kredyt nie ma prowizji i ma korzystne warunki oprocentowania, ale trudno o taką ofertę. Prowizja na poziomie do nawet 2% jest naliczana jednorazowo i 1/n jej wartości doliczane jest do każdej raty, gdzie n oznacza liczbę lat kredytu. W rzeczywistości uwzględnia się nieco bardziej zaawansowanego aparatu uwzględniającego przenoszenie wartości pieniądz aw czasie, ale tutaj chodzi mi o dowód iż warto "roboczo" wykonać kilka prostych rachunków żeby oszacować jakoś oferty bankowej.

Znacznie ważniejsze od wysokości prowizji są koszty takie jak marża czy spread, bowiem ich minimalizacja powoduje oszczędności kilkudziesięciu tys złotych w perspektywie 30 lat spłaty kredytu.

Przykład

Kradyt na 300 000, 30 lat, oprocentowani 6%, rata przy 0% prowizji: 1798zł. Jeśli nałożymy 1% prowizji rata wzrośnie do 1816zł, zatem koszt prowizji doliczony do każdej raty wynosi ok 17 pln. Tak, o tyle wzrasta rata ze wzgledu na prowizję. Podczas, gdy 1% marży więcej, to rata wyższa o:

1996 (rata kredytu na 7% bez prowizji)-1816zł (rata kredytu na 6%+1%prowizji)= 180 zł

Zatem decydując się na kredyt z prowizja oszczędzamy 180 zł miesięcznie w stosunku do kredytu bez prowizji! To rocznie daje nam 180zł*12miesięcy=2160 pln, a w czasie spłaty całego kredytu (30lat) oszczędzimy: 2160pln*30=64800 zł.

To chyba liczby wystarczające, żeby zrozumieć, iż prosto rzecz ujmując lepiej wybrać ofertę kredytu, który ma wyższą prowizję i niższe oprocentowanie, niż odwrotnie.

"Rodzina na swoim"

Krótko. Program, w którym przez 8 lat bank spłaca połowę odsetek, przy spełnieniu okreslonych warunków (jak np. metraż nieruchomości). Jest to rozwiązanie korzystne tylko, gdy zamierzamy spłacić ten kredyt w kilkanaście lat (a więc z poduszką kredytową). Na czym to polega? Zapraszam do przeczytania artykułu "Poduszka kredytowa, czyli jak stworzyć finansowe perpetuum mobile.

---

www.ourlifefootball.blogspot.com

www.planerfinansowy.blogspot.com


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

Refinansowanie sposobem na zmniejszeniem rat kredytowych...

Refinansowanie sposobem na zmniejszeniem rat kredytowych...

Autorem artykułu jest Paweł Rutkowski



W dzisiejszych trudnych czasach jedynym sposobem dla wielu ludzi na zakupienie własne "M" jest skorzystanie z kredytu hipotecznego. Mimo, iż jest to tak popularne rozwiązanie finansowe pozwalające nam na spełnienie swoich marzeń, to nie każdy kto z niego skorzysta wie co dalej może z nim zrobić.

Sprawa z reguły wygląda tak: dostajemy kredyt, kupujemy mieszkanie i spłacamy kredyt przez 30 lat, a tak być musi... Generalnie zaciągnięcie kredytu hipotecznego jest tylko początkiem naszej "przygody" z doradcą kredytowym albo przynajmniej dla niewielu z Nas. Dla osób, które starają się dbać o dobro swoich finansów osobistych i nie pozostawiają swojej przyszłości losowi...

Z doświadczenie wiem, że każdy kto zaciągnął kredyt hipoteczny po roku, może dwóch latach powinien z powrotem udać się do swojego doradcy, aby sprawdzić możliwość refinansowania, czyli przeniesienia swojego kredytu do innego banku na dogodniejszych warunkach. Powody do polepszenia warunków kredytowych dla Nas oferowanych przez bank może być mnóstwo: chociażby polepszenie naszej sytuacji finansowej (może jakiś awans - wzrost wynagrodzenia), wzrost wartości nieruchomości (braliśmy na budowę domu do stanu deweloperskiego, a w obecnej chwili jest już wykończony), poprzez tak oczywiste sprawy jak spadek stóp referencyjnych czy zmniejszenie się marż w bankach. Niby mało prawdopodobne, aby przez ten rok coś się zmieniło. Otóż tak samo byłem zaskoczony, gdy rok temu gdy zaczynałem swoją przygodę z doradztwem finansowym sprawdziłem możliwości refinansowania kredytu moich rodziców, a efektem tego refinansowania było zmniejszenie raty o 400 zł miesięcznie. Czy to dużo ? Sam/a oceń...

Według mnie nie ma się nad czym zastanawiać, ale decyzja należy do Was. Jeśli Was nie przekonałem to szkoda, jeśli natomiast chociaż zaciekawiłem to bardzo dobrze.

Gorąco zachęcam do spotkania ze swoim doradcą kredytowym

---

Paweł Rutkowski

Doradca Finansowy

www.k2doradcakredytowy.pl


Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl

czwartek, 20 października 2011

Rodzina już nie na swoim?

Rodzina już nie na swoim?

Autorem artykułu jest Żarówka PR i Marketing



W niedawno przyjętym przez rząd projekcie zmian w programie Rodzina na Swoim znalazło się wiele kontrowersyjnych zapisów. Najważniejsze z nich to ograniczenie wieku kredytobiorcy, wyłączenie z programu rynku wtórnego oraz obniżenie maksymalnej ceny metra kwadratowego nabywanej nieruchomości.

Jak ta restrykcyjna nowelizacja wpłynie na rynek kredytów hipotecznych oraz doradztwa finansowego? Na to pytanie odpowiadają eksperci Związku Firm Doradztwa Finansowego.

Rodzina będzie się kurczyć

W ciągu roku rząd wprowadził wiele zmian dotyczących przyznawania kredytów hipotecznych. Najnowsze mają dotyczyć programu Rodzina na Swoim – planowane jest zaostrzenie kryteriów przyznawania dopłat do kredytów. Czy jest się czego obawiać?

- Jedną z głównych zmian jest ustalenie maksymalnego wieku osoby ubiegającej się o kredyt na poziomie 35 lat. Wpłynie to jednak w niewielki sposób na rynek kredytowy, gdyż do tej pory i tak ponad ¾ kredytów było udzielane osobom młodym, przed 35 rokiem życia – mówi Michał Krajkowski, analityk Domu Kredytowego Notus i ekspert Związku Firm Doradztwa Finansowego (ZFDF). Jednak pozostałe zmiany, dotyczące samych mieszkań objętych programem, będą o wiele bardziej odczuwalne. Paweł Majtkowski, ekspert ZFDF i główny analityk Expandera, przewiduje, że drastyczne obniżenie maksymalnych limitów cen nieruchomości kwalifikujących się do kredytów z dopłatą będzie miało niestety negatywny wpływ zarówno na rynek kredytowy, jak i nieruchomości. Podobnie uważa Łukasz Kosiński, ekspert ZFDF i Credit House Polska - Jednoczesne obniżenie dopuszczalnego poziomu cen 1m2 mieszkania lub domu, którego zakup lub budowa będzie mogła być sfinansowana kredytem z dopłatami oraz wykluczenie z programu rynku wtórnego zdecydowanie zmniejszą liczbę nieruchomości kwalifikujących się do sfinansowania w ramach rządowego programu, co bezpośrednio przełoży się na mniejszą liczbę udzielonych kredytów z dopłatami. Paweł Majtkowski podaje następujący przykład - W Warszawie limit spadnie z prawie 9100 zł na 7100 zł. A to oznacza, że zdecydowana większość mieszkań na warszawskim rynku stanie się niedostępna dla osób, które chcą skorzystać z Rodziny na Swoim. W programie dostępne pozostaną jedynie tańsze mieszkania położona na obrzezasz dużych miast oraz te zlokalizowane w mniejszych ośrodkach.

Plan B dla kupujących

Jak zachowają się kupujący, którzy nie będą się kwalifikować do programu na nowych zasadach? - Na pewno część klientów nie zrezygnuje z zakupu, ale zdecyduje się na niżej oprocentowany kredyt w euro. Inni wybiorą kredyt w złotych, ale bez dopłat z budżetu. Z uwagi na zdolność kredytową niektóre osoby nie otrzymają kredytu w euro, a rata kredytu w złotych będzie zbyt wysoka. Uważam jednak, że w takiej sytuacji ci klienci zdecydują się raczej na kupno mniejszego lub tańszego mieszkania i w konsekwencji niższy kredyt, niż zupełnie zrezygnują z inwestycji – mówi Michał Krajkowski, DK Notus i ZFDF. - Będzie też pewnie grupa klientów, którzy aby zostać objętymi programem dopłat rządowych, zmienią swoje plany i skierują zainteresowanie na nieruchomości tańsze, być może w innych, mniej atrakcyjnych lokalizacjach – przewiduje Łukasz Kosiński, Credit House Polska i ZFDF.

- Niestety będą też klienci, którzy prawdopodobnie zrezygnują z zakupu czy budowy lub odsuną tą inwestycję w czasie. Będzie to grupa, dla której tradycyjny kredyt złotówkowy jest nadal zbyt drogi a niżej oprocentowany kredyt walutowy nieosiągalny. Ta właśnie grupa powinna spowodować niewielki, ale zauważalny spadek ogólnej liczby udzielonych kredytów hipotecznych – podkreśla Łukasz Kosiński (Credit House Polska i ZFDF).

- Duży wpływ na zachowanie klientów może mieć także proponowany termin zakończenia programu. Wiemy, że ma to nastąpić z końcem 2012 roku, ale nie wiemy co dostaniemy w zamian. Stąd można się spodziewać zwiększonego zainteresowania kredytami z „Rodziną na Swoim” po to, żeby zdążyć dopóki jeszcze są dostępne. Dotyczy to również rynku wtórnego i „droższych” nieruchomości, które w tej chwili mogą jeszcze być objęte programem – część osób na pewno będzie chciało to wykorzystać zanim zmiany wejdą w życie – przewiduje Tomasz Bujański, menedżer produktu w Doradcy24 i ekspert ZFDF.

- Najbardziej pesymistyczny scenariusz to zbieg czasowy ograniczenia programu Rodzina na Swoim z wprowadzeniem poważnych ograniczeń w udzielaniu kredytów w walutach obcych. Taka regulacja mogłaby mieć bardzo poważne i negatywne konsekwencje dla rynku kredytowego, a co za tym idzie także rynku mieszkaniowego w Polsce – zaznacza Paweł Majtkowski, Expander i ZFDF.

Zmiany niekoniecznie takie straszne…

Oprócz wielu przewidywań niekorzystnych dla rynku kredytowego, pojawiają się też głosy bardziej optymistyczne. Tomasz Bujański (Związek Firm Doradztwa Finansowego i Doradcy24) zwraca na przykład uwagę na możliwe zmiany zachowań nie tylko wśród kupujących, ale także sprzedających i przedstawia pozytywną prognozę dla nabywców - Wykluczenie z programu rynku wtórnego przejściowo może spowodować mniejsze zainteresowanie ze strony nabywców, ale powinno też zmusić zbywców do weryfikacji cen ofertowych.

Pomimo wielu zaostrzeń w programie Rodzina na Swoim, doradcy finansowi nie widzą przyszłości rynku jedynie w czarnych barwach - Brak możliwości uzyskania kredytu w ramach programu Rodzina na Swoim nie będzie oznaczał, że klienci w ogóle zrezygnują z nabycia nieruchomości i zaciągnięcia kredytu. Nie należy zatem oczekiwać znacznego spadku akcji kredytowej, zmianie ulegnie tylko struktura udzielanych kredytów – mówi Michał Krajkowski (Związek Firm Doradztwa Finansowego i Dom Kredytowy Notus). - Z pewnością spadnie liczba kredytów w ramach programu Rodzina na Swoim, a wzrośnie udział tradycyjnych kredytów złotówkowych i walutowych – dodaje Łukasz Kosiński (ZFDF i Credit House Polska).

- Paradoksalnie firmy doradztwa finansowego mogą na tej zmianie nie stracić. Bo choć z jednej strony zmniejszy się liczba osób zaciągających kredyty w ramach programu Rodzina na Swoim, to jednocześnie zwiększy się grupa osób, które w sytuacji braku możliwości skorzystania z dopłat będzie poszukiwała innego dobrego kredytu. Najlepszym źródłem pomocy w takiej sytuacji będą na pewno firmy doradztwa finansowego, do których skieruje się wiele osób poszukujących alternatywy dla Rodziny na Swoim – podsumowuje Paweł Majtkowski (Expander i Związek Firm Doradztwa Finansowego).

---

Artykuł pochodzi z serwisu www.Artelis.pl